Brzuszek dziecka to nie śmietnik!
Wkraczając w fascynujący świat żywienia dziecka, często nie zdajemy sobie sprawy, że ’sięgamy’ po przyzwyczajenia z własnego dzieciństwa. Wprowadzamy je i przekazujemy, nawet te mniej zdrowe. Niestety, czasy się zmieniają, a cukier nie działa już jak magiczna różdżka, wzmacniająca kości. Dzisiaj na opakowaniach znajdujemy coraz więcej substancji poprawiających smak, wygląd i konsystencję. Dlatego stwierdzenie „ja jadłam i żyję” wypada trochę kiepsko, bo jadłaś znacznie mniej cukru i innych szkodliwych produktów, niż teraz dzieci w obecnych czasach. Ten post ma na celu uświadomienie, że brzuszek dziecka to nie śmietnik, a warto zastanowić się, co trafia do niego, szczególnie z produktów „dla dzieci”.
Z tego wpisu dowiesz się, że:
💡 Nie musisz kupować produktów „dla dzieci”.
💡 Warto zapytać o radę kogoś, kto ma pojęcie o żywieniu – nie zawsze można zaufać mamie lub najbliższej koleżance.
💡 Brzuszek dziecka to nie śmietnik, i warto to pamiętać przez pierwsze lata życia.
💡 Lila nie je sklepowych, znanych słodyczy.
🌱 Rozpocznijmy od definicji „śmieci”
Śmieci to rzeczy bez wartości, a w kontekście żywienia – produkty z konserwantami, syropem glukozowo-fruktozowym lub olejem palmowym są dla mnie bez wartości. Jeśli dieta dziecka opiera się w dużej mierze na takich produktach, brzuszek staje się niestety śmietnikiem. Ten post to moment refleksji. Weź głęboki oddech, uśmiechnij się, bo może przed Tobą zmiana nawyków i starych przyzwyczajeń. Nie martw się – zmiany są fascynujące i konieczne.
Jesteś gotowa? To czytaj dalej. Będzie ostro!
Zastanów się, co kupujesz dla swojego dziecka i dlaczego akurat te produkty? Kupujesz ciasteczka z olejem palmowym? Wręczasz z uśmiechem na ustach żelki z witaminami, bo myślisz, że w ten sposób dostarczysz niezbędnych składników? Idziesz do sklepu i pakujesz do koszyka produkty, bo ufasz producentom, bo widziałaś tą markę w telewizji? Producenci kuszą i robią to doskonale – pakują czekoladki w piękne, bajkowe opakowania, do jogurtu dodają jakąś zabawkę – wszystko po to, aby dany produkt zyskał zainteresowanie małych konsumentów. Nikt nie zadba o zdrowie Twojego dziecka – zrób to sama. Jeśli kupujesz żelki, ciasteczka, kaszki z cukrem z braku świadomości to ok – rozumiem. Wiem jak łatwo wpaść w pułapkę, bo producenci bezustannie zapewniają, że ich produkty są „zdrowe dla kości”, „pełne wapnia”, „doskonałymi przekąskami” itd. Z reguły większość ludzi nie drąży tematu, sięga po to w dobrej wierze. Przecież każdy chce jak najlepiej dla swojego dziecka. Fajnie, że tutaj trafiłaś – mam nadzieję, że Cię zainspiruję. Jeśli natomiast masz pojęcie o szkodliwości niektórych składników i nie czytasz składu z lenistwa, tłumacząc sobie, że „wszyscy jedzą i żyją”, to zastanów się, co powiesz dziecku za kilka lat jak zapyta „mamo, dlaczego faszerowałaś mnie takimi produktami, olejem palmowym i syropem g-f? – przecież w internecie mogłaś się dowiedzieć o szkodliwości tych produktów”. Chcesz to zmienić? Nie będzie łatwo – fajnie, że jesteś, bo razem możemy zdziałać więcej.
To tylko jedno ciasteczko
Jedno ciasteczko dziecku nie zaszkodzi. To „raz na jakiś czas” (moje ulubione stwierdzenie) też raczej nie. Ale czy to aby na pewno jest jedno ciasteczko? Pomyśl, ile soków, jogurtów, batoników, czekoladek i innych niespodzianek zjada Twoje dziecko w ciągu dnia. Wyjście do Maca traktujesz jako nagrodę za dobre oceny czy wizytę u lekarza? Powiem jedno: zmień to! Jak najszybciej.
1000 pierwszych dni
„Dziękuj Bogu, że Twoja Lila pije wodę, je owsiankę, warzywa i ZIELONEGO brokuła. Bo moje dziecko to tylko danonki, paluszki przez cały dzień. No i parówki.” Tak, dziękuję! Ale Lila nie je płatków czekoladowych, danonków i parówek, bo po prostu tego nie zna. Nie pije soków, bo od początku podaję jej wodę. Czy wiesz ile mnie kosztowało, żeby ją tego nauczyć i nie pójść na skróty po pierwszej nieudanej próbie i gadkach typu „ojojoj, woda to dla zwierząt”? Ile razy musiałam kombinować przed wyjazdem do głupiego centrum handlowego, aby zapewnić jej jakieś wartościowe jedzenie, aby nie skusić się na lubisia czy biszkopty. Jakbym się skusiła jeden raz „nic by się nie stało”, ale zapewne za jakiś czas skusiłabym się drugi i trzeci, a moje dziecko już miałoby zakodowane, na której półce mieszka sobie mały słodki lubiś. Poza tym okazałby się, że to świetny umilacz czasu i w dodatku słodszy niż domowe ciasteczka. Więc po co jeść ciastka od mamy? Dziecko nie napije się wody, gdy dostaje soki. Nie zje owsianki, gdy w szafce czekają na niego czekoladowe płatki. Dziecko nie zje owoców skoro wie, że dostanie owocowe żelki. U nas od kilku lat świetnie działa zasada -> nie kupujemy Lilce słodyczy w sklepie – robimy smakołyki w domu. Dzięki temu, Lila nie kłóci się o jajko niespodziankę, tylko szuka składników, które są potrzebne, aby przygotować kinder cudo, mleczną kanapkę lub domowe pieguski. Na rynku pojawia się coraz więcej dobrych słodyczy, więc już teraz zdarza się kupić jakieś dobre kalorie A nasze domowe słodycze wyglądają tak:
Magiczne parówki
Nie jestem totalną przeciwniczką parówek. Na szczęście na rynku pojawia się coraz więcej dobrych pozycji. Ale to i tak nie jest powód, aby serwować je zbyt często małym dzieciom. One mają w sobie coś magicznego i dzieci lubią je za bardzo Poniżej składniki parówek z obrazkiem bobasów na opakowaniu, co sugeruje, że są idealne dla dzieci. Jak widać nie są. Chcesz kupić i podać dziecku parówki? Czytaj skład!
Skład parówek
Płatki
Dziecko Ci ufa – zadbaj o jego zdrowie
Prawidłowe odżywianie jest ważniejsze od nowej super zabawki i modnych ubrań.
Sprawdź ebooki i książki, które staną się Twoim niezastąpionym przewodnikiem w świecie smaku i zdrowia. Niech Twój maluch zacznie swoją kulinarzną podróż od najlepszych, pełnych wartościowych składników przepisów.
Gotowa na tę magiczną podróż? Kliknij tutaj, aby zacząć razem z nami. Odkryj, jak jedzenie może być nie tylko smaczne, ale i pełne magii zdrowego rozwoju dla Twojego dziecka! 🌈✨
Najlepszy moment, aby zadbać o zdrowe nawyki żywieniowe swojego dziecka, jest teraz.
Codziennie zastanawiasz się, co ugotować dla dziecka, żeby było zdrowo, smacznie i bez narzekania? Masz dość monotonii w kuchni, ale brakuje Ci pomysłów? A może chcesz, żeby Twoje dziecko jadło więcej warzyw, ale nie wiesz, jak je podać w atrakcyjny sposób?
Właśnie po to stworzyłam moje ebooki – praktyczne przewodniki po zdrowym gotowaniu dla dzieci, pełne prostych, smacznych i wartościowych przepisów.