Tego nie kupuj swojemu dziecku

 Jesteśmy przyzwyczajeni do produktów, które widzimy w telewizji i trochę leniwi, aby zmienić utarte nawyki. Kupujemy znane produkty, bo tak wygodniej, łatwiej, bo tak wszyscy przecież robią! I nie zdajemy sobie sprawy, że dziecko na to wszystko patrzy i prawdopodobnie w przyszłości będzie dokonywało tych samych wyborów.

Przykład musi iść z góry

Pamiętaj, że kupując takie produkty, przekazujesz dziecku pewne nawyki i jak podrośnie, to też będzie chętnie po nie sięgać zapominając o jedzeniu warzyw i owoców. Bo te mimo, że zdrowe nie są tak smaczne jak frytki, parówki czy słodycze. Wiele razy czytałam „moje dziecko je danonki/kinderki/parówki i „jakoś nic mu nie jest”. Za jakiś czas, ta sama osoba pisze, że jej dziecko nic nie chce jeść, najchętniej przez cały dzień jadłoby parówki i danonki. No właśnie – parówki i danonki, bo te produkty zna i mu najbardziej smakują. Niestety same nie wskoczyły do lodówki. To są produkty wybierane w sklepie przez rodziców. To my rodzice robimy zakupy i jesteśmy odpowiedzialni za żywienie naszych dzieci. Jeśli rodzic kupuje chipsy, colę, parówki lub płatki czekoladowe to nie można się spodziewać, że za kilka lat nastolatek będzie wcinał chipsy z jarmużu, brokuły i ciecierzycę, bo po pierwsze mu nie smakuje, po drugie rodzice tego nie jedli,  po trzecie po prostu nie zna takiego jedzenia (ciecierzyca? a jak to się je?).

Nieprawidłowe odżywianie przez lata
prowadzi do niedoborów minerałów,  witamin i różnych chorób.

Kilka dni temu dostałam maila od Moniki, w którym napisała, że się trochę zapędziła w żywieniu dziecka. W dodatku rodzina bardzo naciska i nie wie jak powiedzieć „dość”. Aż mnie zagotowało ze złości! Skąd ja to znam? To samo słyszałam, dobrych rad nie było końca. „I co, i co dałaś już czekoladę polizać”? usłyszałam w okolicach 7 miesiąca. „No PEWNIE – dałam” – rzuciłam na odczepnego. „I jak zareagowała”? ? Nie wiem dlaczego niektórzy chcą na siłę uszczęśliwić dziecko czekoladą. Ale wracając do Moniki, zobacz co mi napisała:

Cześć.

Twojego bloga znalazłam już jakiś czas temu i najpierw się przeraziłam, a po wielkim szoku zaczęłam się cieszyć, że odkryłam taką perełkę. Naprawdę bardzo mi pomogłaś i przewróciłaś moją kuchnię do góry nogami. Chyba trochę się zagalopowałam i zamiast słuchać swojej intuicji, zaczęłam słuchać dobrych rad mamy, babci i cioci. Przez to zaczęłam podawać dziecku słodycze, bo ciągle słyszałam „no daj czekoladki trochę”, „a danonka już podawałaś”?. Mój maluch został zasypywany słodkimi przekąskami, a ja nie wiedziałam jak się przed tym ustrzec. Cały czas dostajemy mnóstwo słodyczy, a jak odmawiam to goście przewracają oczami i patrzą z politowaniem na moje dziecko. Jestem ciekawa jak było u Ciebie? Może zrobisz listę produktów, których nie warto podawać dziecku w pierwszym roku życia? Z chęcią powiesiłabym na lodówce mojej mamie i najlepiej całej rodzinie. Chcę dbać o dobre nawyki, bo wiem jakie to ważne. W tej chwili już widzę efekty karmienia słodyczami. Mój Dominik ma swoje ulubione przekąski i niestety nie są to owoce i warzywa. Mam zamiar zmienić jego nawyki, jak najszybciej, już, teraz.
Monika W.

Czy Ty też słyszysz / słyszałaś podobne zarzuty i komentarze? Czasami walka o żywienie dziecka z członkami rodziny jest wyczerpująca. Niestety ludzie dalej utożsamiają słodycze ze szczęśliwym dzieciństwem, a niepodawanie czekoladki to dla nich prawie jak maltretowanie dziecka! To, co kiedyś było od święta, raz na jakiś czas, teraz jest na wyciągnięcie ręki i na każdą okazję. Jeśli przez głowę przejdzie Ci myśl „ja jadłam i jakoś żyję”, to warto wspomnieć, że kilkanaście lat temu słodycze nie były tak nafaszerowane chemią, a Twoja codzienna żywność nie była tak przetworzona. Na pewno babcia miała własny ogródek, a nawet hodowała zwierzęta. Wszystko było inne! Niektórzy piszą, że teraz ludzie powariowali z tym eko, bio i za bardzo zwracają uwagę na etykiety. Ale tak trzeba. Bo czasy się zmieniły, żywność się zmieniła i niestety trzeba zwracać uwagę na to, co wkłada się do koszyka.

Czego unikać?

Dzisiaj pokażę Ci produkty, których powinnaś unikać. Zdecydowanie nie są potrzebne Twojemu dziecku w PIERWSZYM roku życia! Czy tylko w pierwszym? NIE. Ja unikam tych produktów już czwarty rok laughing Ale w pierwszym roku jest najłatwiej! Wtedy dziecko odkrywa nowe smaki, ma mnóstwo warzyw i owoców do wypróbowania, pyszne zupki i mięso. Po co kupować czekoladowe płatki na śniadanie jak można zrobić pyszną owsiankę z owocami? Po co zasypywać dziecko słodyczami? Nie spiesz się – to na pewno wyjdzie Twojemu dziecku na dobre. Lepszym rozwiązaniem jest zrobienie znanych smakołyków w zdrowszej – domowej wersji, bez cukru rafinowanego, aromatów i sztucznych dodatków.

Świetnym pomysłem na uniknięcie sklepowych słodyczy jest podanie domowych smakołyków. Rozumiem – jesteś zaganiana, ale uwierz mi, że zrobienie raz w tygodniu ciasteczek nie zabierze Ci dużo czasu. To jest kwestia 10 minut. Czasami wyskoczenie do sklepu po gotowy produkt trwa dłużej. Jeśli nie masz ochoty, siły i czasu na robienie domowych slodyczy to odpuść, ale nie sięgaj po gotowce ze sklepu. Pokrój w kostkę jabłko, daj banana, gruszkę, brzoskwinie, winogrona. Wybierz owoc. Na blogu jest mnóstwo pomysłów na domowe słodycze, które zrobisz w kilka minut. No to teraz czas na pierwszą piątkę – zobacz jakich produktów warto unikać.

Tego nie kupuj dziecku – lista 5 produktów

Oczywiście moja lista jest zdecydowanie dłuższa, ale na początek wystarczy 5 najchętniej kupowanych produktów. Jeśli czeka Cię pierwszy zakup kaszki, nie wiesz jaki jogurt wybrać dla dziecka to poniżej masz małą ściągę. Jeśli kupujesz te produkty i chciałabyś je bezboleśnie wyeliminować z diety, to zobacz jakie proponuję zamienniki. Zmiana nawyków to trudna sprawa i nie osiągniemy celu z dnia na dzień. Nie będę ściemniać, że dziecko, które je monte rzuci się na domową wersję i będzie wcinać ze smakiem. Tak prawdopodobnie nie będzie. Dlatego nie spiesz się z kupowaniem gotowców, zobacz jakie słodycze można zrobić w domu bez cukru rafinowanego i innych zbędnych dodatków.

1. Kaszki o smaku malinowym, bananowym itd.

Zaczynamy od początku – rozszerzamy dietę i idziemy do sklepu po kaszkę. Bobovita, Nestle – różne smaki, do wyboru do koloru. Wystarczy wziąć z półki i kupić, przecież to nic trudnego. Ale czy na pewno? W 100g takiej kaszki o smaku malinowym znajdziemy aż 30g cukru. Zastanów się czy od takiej kaszki chcesz zacząć dziecku rozszerzanie diety? Ufff, to super. Kaszki, które warto kupić to Holle, Nominal i Sun Baby. Polecam też po prostu kupić zwykłą kaszę mannę, płatki owsiane, jaglane lub orkiszowe. Ja karmiłam Lilę piersią 2 lata i 10 miesięcy, dlatego wszystkie kaszki robiłam na wodzie. Na początku Lila jadła samą kaszkę, a później z dodatkiem owoców. Może Ci sie wydawać, że kaszka jest bez smaku – jałowa, po prostu obrzydliwa. Ale pamiętaj, że Ty znasz smak niedzielnego obiadu, czekolady, sushi czy schabowego, więc czym miałaby Cię zachwycić zwykła kaszka? Dlatego daj szansę dziecku poznać smak zwykłej kaszki. Maluch jest dopiero na początku poznawania smaków – nie sugeruj się swoim smakiem i preferencjami. Więcej o kaszkach przeczytasz w poście „Kaszki dla niemowląt – jak wybrać najlepszą”.

Kliknij „Śniadanie dla dzieci” i zobacz moje propozycje na pyszne śniadanie dla dziecka – bez parówek, bez płatków czekoladowych, bez danonków!

2. Jogurty: danio, bakuś, monte, jogolino

W sklepie jogurcików stworzonych specjalnie „dla dzieci” jest mnóstwo i można przebierać w bogatej ofercie. Zaoszczędzę Twój czas i od razu napiszę – najlepszy jogurt dla Twojego dziecka to ten naturalny! Zrezygnuj z gotowych jogurtów. Szkoda zdrowia i w sumie pieniędzy, bo po przeliczeniu zapłacisz krocie za jogurt z cukrem i jakimś znikomym dodatkiem owoców. Zobacz jaki jogurt wybrać dla dziecka, zwróć uwagę na porównanie składników. Kup jogurt naturalny dodaj ulubione owoce i daj dziecku szansę zasmakować w prawdziwym jogurcie naturalnym bez dodatku cukru. Na pewno go pokocha.

3. Biszkopciki

Malutkie, okrąglutkie i niepozorne ciasteczka. Może się wydawać, że są wręcz idealne dla maluszka, bo wyglądają tak lekko i zdrowo. Niestety tak nie jest. Zawierają sporo cukru. Z powodzeniem możesz upiec takie biszkopty sama w domu. Przygotowanie i pieczenie nie zajmie wiele czasu. Nie będą tak chrupiące jak te ze sklepu, ale czy to ma jakieś znaczenie? To będą Twoje biszkopty, zrobione od serca dla dziecka. O wiele zdrowsze, bo bez cukru rafinowanego i bez zbędnych dodatków. Naprawdę warto poświęcić 5 minut i upiec domowe biszkopciki. Jak nie masz chęci i czasu to odpuść i podaj jabłko. Ale proszę Cię nie sięgaj po pełne cukru biszkopty już w pierwszym roku życia! 

4. Petitki Lubisie

Kolejne niepozorne ciasteczka w kształcie misia, na widok którego miękną serca rodziców i dzieci. Słodkie lubisie- takie malusieńkie, a tyle mają w sobie tego niedobrego. Zobacz sama:

mąka pszenna 23,7%, syrop glukozowo-fruktozowy, olej rzepakowy, jaja, cukier, stabilizator (glicerol), odtłuszczone mleko w proszku (3,5%)*, pełne mleko w proszku (2,2%)*, dekstroza, skrobia pszenna, substancje spulchniające (difosforany, węglany sodu), jogurt w proszku 0,6%, sól, emulgatory (mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych estryfikowane kwasem mlekowym, estry kwasów tłuszczowych i poliglicerolu, lecytyna sojowa), maltodekstryna, suszone płatki bananowe 0,23%, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, aromaty, regulatory kwasowości (kwas cytrynowy, kwas askorbinowy), substancja zagęszczająca (guma guar), *ekwiwalent 54% mleka świeżego

Lepiej zaopatrz się w foremkę w kształcie misia i sprawdź przepis na domowe petitki lubisie – nie sięgaj po gotowce ze sklepu. Nie warto!

domowe misie lubisie

5. Płatki śniadaniowe

Płatki śniadaniowe z mlekiem to podobno idealne śniadanie przed przedszkolem i szkołą laughing Tak nam sugerują reklamy w telewizji, ale to jest kłamstwo! Kiedyś sama myślałam, że takie płatki to samo zdrowie. Jestem przekonana, że gdybym Lilce kupiła płatki czekoladowe na śniadanie to byłaby wniebowzięta! Smakowałyby jej na pewno. Ale po co miałabym to robić skoro wiem, że nie są wartościowe? Wiem też, że od jednej miseczki „nic by się nie stało”. No ale właśnie – czy jest sens dawać dziecku takie płatki, a później tłumaczyć co drugi dzień „wiesz, nie możemy ich jeść często, bo są niezdrowe i generalnie cukier przyczynia się do chorób, psują się zęby, bla bla bla – zjedzmy płatki owsiane”. Haha, już to widzę! Od początku jemy płatki owsiane, jaglane, orkiszowe itd. – czekoladowe (i nie tylko) przetworzone płatki na śniadanie nie mają wstępu do naszej kuchni!

 

czekoladowa owsianka
#

Czekoladowa owsianka z bananem i masłem orzechowym. Mniam!

Zdrowe nawyki nie spadną z nieba!

Póki możemy to wybierajmy dla dzieci zdrowe, nieprzetworzone produkty, bo jak już wyrosną, to na wiele rzeczy nie będziemy mieć wpływu. Jak nauczymy przedszkolaka, że na śniadanie wybieramy przetworzone płatki czekoladowe, to szczerze wątpie, że sam z siebie, w przyszłości, sięgnie po płatki jaglane czy owsiane. Lila jest szczęśliwa jedząc płatki owsiane na śniadanie, chrupiąc warzywa i owoce, pijąc wodę – dlaczego miałabym to zmieniać? Pewnie kiedyś mi za to podziękuje. Zdrowe nawyki nie spadą z nieba! Dbajmy o nie od początku. Rodzice powinni zapewnić dziecku zdrowe żywienie dla prawidłowego rozwoju. Dzieciaki podrosną, będą bardziej świadome żywienia i tego jak jedzenie ma wpływ na zdrowie człowieka – wcale mnie nie zdziwi jak przeklną swoich rodziców za te niezdrowe żywienie.

Nie dajmy się zwariować – nie zrobisz dziecku krzywdy unikając przez co najmniej pierwszy rok życia tych produktów! I nie stresuj się tym, że ciocia Krysia mówi inaczej.